Dwa miesiące temu znaleźliśmy z mężem dwa małe kotki ok. 3 tygodniowe porzucone przez matkę.. nie mogliśmy Ich zabrać do domu bo mamy dwa już 2 koty więc znaleźliśmy im pomieszczenie w hotelu mojego taty i przez ostatnie dwa miesiące karmiliśmy je z butelki, jeździliśmy do nich w nocy na drugi koniec miasta na karminie i walczyliśmy żeby przeżyły .. niestety nie udało nam się .. Volvo nie przeżył .. nie wiemy dlaczego i weterynarze tez.. nie możemy dać sobie rady z uczuciem że może mogliśmy zrobić więcej.. ze w ogóle ludzie mogli by robić więcej dla takich zwierząt jak Volvo czy Punto.. po tym wszystkim podjeliśmy decyzję że Punto jedzie z nami do domu. Niestety okazało się że ma chore serduszko przez co zbiera mu sie płyn w brzuszku.. przez to pomimo wieku nie można go nadal zaszczepić więc żyje w osobnym pokoju u nie może poznać kotków rezydentów..a moje kotki codziennie umierają z ciekawości co trzymamy w drugim pokoju.. pozwalamy im wiedzieć się przez szybę plexi doputy Punto nie będzie na tyle zdrowy żeby można było go zaszczepić. Kupiliśmy materac i na zmianę śpimy z Maluchem bo trzeba go karmić co 1.5h (ma prawie 3 mc a wazy 380 gr). Zmieniamy sie z Mężem na nocki żeby rezydenci nie spali sami i maluch też. Kotek świetniw sie czuje u nas w domu, jest bardzo ciekawy co jest za plexi a my tego, jak będzie wyglądać ta kocia znajomość po takim czasie wyglądania na siebie przez szybkę! Jutro mamy wizyte u kociego kardiologa i poznamy diagnoze.. trzymajcie kciuki! Volvo tęsknimy